Nowotwory – wyścig z czasem…

Jeszcze kilkanaście lat temu w powszechnej świadomości zdiagnozowanie nowotworu było równoznaczne z wyrokiem śmierci. W takim osądzie było sporo prawdy – możliwości ówczesnej medycyny nie pozwalały na skuteczne leczenie większości odmian raka, a niejednokrotnie po pozornych sukcesach w leczeniu dochodziło do nawrotu choroby, w wyniku którego chory po kilku-kilkunastu miesiącach życia z przeświadczeniem o wygraniu walki z tym podstępnym przeciwnikiem umierał w ciągu następnych tygodni po nagłym pogorszeniu stanu zdrowia. Chociaż od tego czasu w onkologii dokonała się prawdziwa rewolucja, niestety nie poszła za nią zmiana mentalności polskiego społeczeństwa… Tymczasem dzisiaj raka da się skutecznie leczyć. Warunek jest tylko jeden – szybkie rozpoznanie.

W sferze opieki zdrowotnej polskie społeczeństwo stanowi zagadkowe połączenie dwóch sprzeczności. Z jednej strony mamy do czynienia ze znaczną grupą osób przewrażliwionych na punkcie swojego zdrowia (a niekiedy przejawiających skłonności hipochondryczne) systematycznie zwracających się do lekarzy o pomoc nawet z powodu błahych dolegliwości (np. zwykłego przeziębienia), z drugiej natomiast mamy jeszcze większą grupę osób nie przykładających większej wagi nie tylko do wykonywania badań profilaktycznych, ale nawet szukania pomocy w związku z przewlekłymi problemami ze zdrowiem (np. zaburzeniami układu pokarmowego).

Ma to też swoje wymierne efekty w statystykach – z racji tego, że badania przesiewowe i inne mechanizmy pozwalające na szybkie rozpoznawanie niekorzystnych zmian zachodzących w organizmie są cały czas nieobecne, źle skonstruowane, albo Polacy nie są zainteresowani korzystaniem z takich przywilejów (głównie ze względu na brak odpowiednich kampanii społecznych, pozwalających na zwiększenie świadomości na wspomniany temat), Polska w dalszym ciągu zajmuje niechlubne, czołowe miejsca pod względem liczby zgonów spowodowanych przez ten typ schorzeń.

Przyczyn takiego stanu rzeczy jest wiele. Prócz wspomnianego już deficytu kampanii pozwalających na uświadomienie jak ważna jest profilaktyka chorób nowotworowych i w jak znaczący sposób zmniejsza ona szansę na chorobę, można też wymienić brak kompleksowych rozwiązań systemowych wyznaczających precyzyjną ścieżkę postępowania (od informowania, przez badania, aż po wdrożenie skutecznych terapii), niewydolność systemu publicznej opieki zdrowotnej, brak czasu oraz najważniejszą pośród wszystkich wymienionych – strach. Bo w dalszym ciągu pokutuje przekonanie, że „lepiej nie wiedzieć”, umocowane przywołanym na wstępie przekonaniem, że rak jest równoznaczny z końcem ziemskiej wędrówki…

Tymczasem szybka diagnoza w większości przypadków umożliwia podjęcie skutecznego leczenia, pozwalającego na powrót do pełnego zdrowia. Gwałtowny rozwój medycyny pozwala coraz częściej zastępować bardzo obciążającą chemioterapię alternatywnymi metodami leczenia, takimi jak chociażby niszczenie komórek nowotworowych prądem o wysokim napięciu, dającym szansę na wyleczenie nawet pacjentom z rakiem trzustki, uchodzącym do tej pory za bardzo trudny do wyleczenia. Metodami, które nie tylko są bardziej przyjazne organizmowi, ale także zapewniają zdecydowanie wyższą skuteczność. Jednak nawet najbardziej innowacyjny sposób leczenia może okazać się nieefektywny, jeżeli zostanie wdrożony zbyt późno…

Dlatego trzeba mieć na uwadze to, jak ważny w przypadku walki z rakiem jest czas. Czas, który możemy zyskać przełamując strach przed systematycznymi badaniami pozwalającymi na wczesne wykrycie wszelkich niepokojących objawów, zwiastujących problemy. Zdecydowanie lepiej usłyszeć trudną diagnozę na wczesnym etapie choroby, gdy mamy bardzo wysokie prawdopodobieństwo wyleczenia, niż zwlekać do ostatniej chwili, gdy na zrobienie czegokolwiek może już być za późno…

Previous post Lekomania – cichy zabójca?
Next post Profilaktyka w ochronie zdrowia, czyli dlaczego lepiej zapobiegać, niż leczyć…